Otrzymane na e-maila
Pani minister - melduję, że w poprzedni
poniedziałek pracowałem od 8.30 do 18.30 - do 15.30 miałem lekcje, potem rada
pedagogiczna klasyfikacyjna. Jak widać łącznie 10 godzin.
W środę - od 8.30 do 18.30 - najpierw praca, potem chwila na obiad, a potem od
16.00 do 18.30 zebrania z rodzicami.
Jutro czwartek - od 7.30 próbne egzaminy gimnazjalne, przerwa na obiad, a od
15.30 szkoleniowa rada pedagogiczna nt. "pierdu, pierdu" 3 godziny, czyli do
18.30.
W kolejny wtorek znowu najpierw praca, a potem od 15.30 szkoleniowa rada
pedagogiczna do 18.30...
W normalnej pracy - byłyby to nadgodziny...
CIEKAWY komentarz do najnowszych propozycji MEN odnośnie mierzenia czasu pracy
nauczyciela!!!
Tak więc, pani minister - propozycja jest prosta... tak jak każda "biurwa"
pracujemy od 8.00 do 15.30. W tym czasie wszelkie szkolenia, dokształcania,
zebrania z rodzicami... a po 15.30 zapominam o jakiejkolwiek pracy.
A jak nie uda mi się zrobić zestawienia ocen do 15.30 to trudno - zrobię to w
następnym dniu po zajęciach dydaktycznych....
Pani minister - zamiast wydawać kupę szmalu na idiotyczne badania, zapraszamy do
szkół... każdy z urzędasów, łącznie z panią powinien raz w miesiącu w ramach
wolontariatu odbyć zajęcia lekcyjne w gimnazjalistami.
Wy mielibyście zdrowy osąd sytuacji, a my mielibyśmy niepowtarzalną okazję
nauczyć się nowoczesnych metod nauczania od najlepszych?
Więc co - możemy na panią liczyć?
Obiecuję, że poproszę naszych uczniów, aby podczas pełnionego dyżuru nie włożyli
pani kosza na głowę... ;-)
Zaparzę nawet kawę, aby nie traciła pani czasu i całą 5 minutową przerwę miała
na jej wypicie...
A jak już skończy pani dyżur, to zerknę na dzieciaków pod klasą, aby pani mogła
"zaliczyć" WC - no bo przecież gdyby coś się stało, to wie pani - prokurator...
!
Na wycieczkę szkolną nie radzę jechać - zupełnie się nie opłaca... płacą za 4
godziny, a odpowiedzialność przed prokuratorem 24 na dobę....
Ot i cała prawda o tym zawodzie.
A wakacje - to mamy od 1 lipca do 15 sierpnia... bo potem już mamy być do
dyspozycji dyrekcji.
No i wczasy last minute na początku czerwca - też można o nich zapomnieć...
gorący okres wystawiania ocen i nie ma szans na jakikolwiek urlop, nawet
bezpłatny.
Mimo wszystko lubię swoją pracę z młodzieżą - kształtowanie młodego człowieka to
jest jak projektowanie czegoś nowego. Po latach ci sami ludzie przychodzą i
ciepło wspominają te czasy - zaczynają rozumieć nasze poczynania, choć dziś ich
drażnią...
I nie narzekam na minusy tej pracy...
Pragnę tylko jednego - niech pani pojedzie z całym MEN na dłuuuuuugiiii urlop i
po prostu nie przeszkadza.
Póki co, zachowujecie się jak w piosence Młynarskiego... "CO BY TU JESZCZE
SPIEPRZYĆ PANOWIE, CO BY TU JESZCZE..." ;-)